Odrodzenie SPD czyli powierzchowna analiza scholandzkiej sceny politycznej

Kiedy przeczytałem maila z postanowieniem Sądu o wpisaniu do rejestru partii politycznych Scholandzkiej Partii Demokratycznej zdziwiłem się dosyć mocno. Ostatnia sytuacja raczej nie zwiastowała tego powrotu. Wydawać by się nawet mogły możliwe problemy z formowaniem nowego rządu po zakończeniu obecnej kadencji.

Tymczasem dzisiaj czytam o tym, że jedna z największych partii scholandzkich ponownie się odradza i to w tak ogromnym składzie, zdecydowanie przewyższającym stan liczebny Nowej Demokracji, która jest u kresu swojej władzy i prawdopodobnie jej większość skończy się z nadejściem nowej kadencji, zwłaszcza po odejściu Janusza Lisa i moim. Co tu ukrywać, były to dwie postacie z pierwszego frontu, które stanowiły główny trzon tej partii.

Dzisiaj mam jednak dosyć duże wątpliwości, czy Nowa Demokracja zagości w ogóle w Parlamencie. Dzisiaj w jej skład wchodzą osoby, które raczej nie planują urzędowania na pierwszym planie sceny politycznej.

Mat Max, obecny przewodniczący ND, osoba z pewnością odpowiednia i kompetentna na takie funkcje jak poseł czy nawet premier. Niestety jej aktywność jest na to zbyt mała, nie ma też odpowiednich chęci ani ambicji, nad czym niestety ubolewam, bo w tym polityku po prostu widać niewykorzystany potencjał. Cóż jednak poradzić, kiedy jest to z własnego wyboru…

Jurek Mordecki — człowiek, który zna się świetnie na scholandzkiej gospodarce, a na stołku ministra finansów i gospodarki spędził ilość kadencji, których nie jestem w stanie ot tak zliczyć. Pomimo dużego zaangażowania nie widzę go jednak na tym miejscu, zdecydowanie bardziej sprawdziłby się w swojej obecnej pracy i planowaniu systemu gospodarczego w szerokim znaczeniu.

Kuba Pakulski do ND powrócił parę dni temu. Jest to zdecydowanie ktoś, dla kogo przeznaczone są pierwsze skrzypce. Szczerze wątpię jednak, aby przy obecnej sytuacji udałoby mu się je dostać. Kuba niestety nie ma już tej wewnętrznej siły ambicji, która na każdym kroku tak mocno go popychała, a dołącza do tego ograniczona realem ilość czasu.

Pozostali członkowie to Maciek Derby, Pablo Neruda i Ian McGregor. Aktywność Maćka jest bardzo mała od długiego już czasu, trudno zatem prognozować jakąkolwiek zmianę. Pozostali dwaj panowie, to relatywnie zarówno młodzi członkowie, jak i obywatele Scholandii. Niestety po aktywności, a właściwie jej braku, wewnątrz partii, ostatnio także ogólnie w Scholandii nie możemy się spodziewać raczej niczego.

W SPD natomiast sytuacja wygląda zgoła inaczej. Do pierwszej flanki zdaje się wysuwać Mateusz Walczak, który objął funkcję przewodniczącego partii. Osobiście mam mieszane uczucia, ponieważ ostatnio jego aktywność dosyć mocno zmalała. Trzeba postawić sobie zatem pytanie, czy ta sytuacja nagle się zmieni pod wpływem wyborów?

Krystian Gmurek, wiceprzewodniczący, jednocześnie osoba najbardziej stała w swojej aktywności, po której Scholandczycy na pewno wiedzą, czego mogą się spodziewać. Również jego ostatnie sukcesy na stanowisku prefekta Darei i Scholii powinny zapewnić mu jedną z najwyższych lokat w wyborach, o ile oczywiście zdecyduje się startować, a wszystko na to wskazuje.

Kamil Magnus — sekretarz generalny. Niestety tutaj moje obawy powracają ponownie. W ostatniej kadencji nie można było na niego liczyć jako na posła. Pan Kamil zniknął nagle, nie powiadomiwszy o tym nikogo. Oczywiście nie ingeruję tutaj w przyczynę ani nie potępiam, czasami tak się po prostu zdarza. Nie wiem natomiast, na co można ze strony barona Magnusa w tej chwili liczyć. Wątpię też, aby zdobył poważne głosy od Scholandczyków, pomijając członków SPD.

Powrót Andre van Starcka do polityki stał się tak oczywisty, kiedy zaproponował on reformę sądownictwa zakładającą zniesienie wymogu bezpartyjności i kiedy przeszła ona przez Parlament, Króla oraz referendum. Trudno jednak na obecną chwilę spekulować na temat tego, jaka będzie aktywność i czego w przyszłej kadencji książę Starck może dokonać.

Alev van Dovski po swojej ostatniej aktywności raczej nie zdobędzie większości głosów ani nie wydaje się, aby zaoferował coś konkretnego. Mimo to, w razie potrzeby stanowi dosyć mocny filar w partii.

Ostatni dwaj członkowie — Marcin Sadki oraz Michał Borkowski to także stosunkowo młodzi obywatele Scholandii, którym zdecydowanie życzę kariery politycznej i mam nadzieję, że sukces osiągną. Zastanawiam się jednak, czy przy takiej obstawie uda im się, o ile będą startować, dobić do Parlamentu. Są to osoby, którym trzeba zapewnić jak najszybciej coś, co przytrzyma ich w Scholandii na dłużej i pozwoli złapać tego bakcyla, który bez konkretnych powodów nie odpuszcza.

Chciałbym wytypować skład następnej kadencji, ale chyba jest jeszcze na to zbyt wcześnie. Nie znam przede wszystkim kandydatur ani ze strony Nowej Demokracji, ani Scholandzkiej Partii Demokratycznej. Obawiam się jednak, że w Parlamencie zapanuje ponownie sytuacja, w której jedna partia będzie bez problemu decydować o wszystkim. Tym razem kolej przyjdzie zapewne na SPD. Choć któż wie, może i ND uda się wprowadzić parlamentarną opozycję?

Wyszła mi powierzchowna analiza scholandzkiej sceny politycznej, zapomniawszy, że miałem jedynie napisać o odrodzeniu dawnej partii.

Marcin Pośpiech

Leave a Reply